Pomelo (czyli pomarańcza olbrzymia) to jeden z większych owoców, jakie znajdziemy na sklepowych półkach. Najczęściej owoc ten jest ciasno opakowany w foliową osłonkę oraz w luźną siatkę zabezpieczającą. To dosyć charakterystyczne, ale czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, dlaczego właśnie tak przechowywany jest ten owoc? Czemu ma służyć taka forma prezentacji i czy możemy zrezygnować z tego rodzaju zabezpieczeń? Sprawdźmy, co nam powszechnie wiadomo w tej kwestii.
Czym jest pomelo i jak smakuje?
Pomelo funkcjonuje pod nazwą „pomarańcza olbrzymia”, „pompela” albo „szadok”. Jest to roślina z gatunku rutowatych, pochodząca z Azji Południowo-Wschodniej. Owoce pomelo cechują się dosyć sporym rozmiarem, a największe z nich osiągają masę nawet 2 kilogramów. Z zewnątrz są zielonkawe lub lekko żółtawe, niekiedy w barwach delikatnego różu. Miąższ owoców pomelo przybiera kolor żółty lub różowy.
Jak smakuje pomelo? Bardzo podobnie jak grapefruit z tą jednak różnicą, że pozbawiony jest on charakterystycznej goryczy. Zaleca się dokładne usunięcie twardej skórki i spożywanie wyłącznie samego miąższy, który w większości przypadków, dosyć łatwo daje się oddzielić.
Dlaczego pomelo sprzedawane jest w siatkach?
Zapewne każdy z nas zauważył, że owoce pomelo sprzedawane są w charakterystycznych, foliowych opakowaniach i czerwonych siatkach. Czemu ma służyć takie działanie? Folia znajdująca się na owocu zabezpiecza go głównie przed wysychaniem. Dzięki czemu pomelo, które leżakuje na sklepowych półkach, zatrzymuje niezbędną wilgoć i może w spokoju dojrzewać.
Do czego jednak wykorzystuje się specyficzne, czerwone siatki? Ciężko doszukać się sensownych informacji na temat. Dzięki siatkom z pewnością lepiej jest chwytać i przenosić owoce pomelo. Sprawia ona również, że foliowa osłonka zabezpieczona jest przed otarciami lub innymi mechanicznymi uszkodzeniami w czasie transportu.
Jak jeść pomelo?
Obieranie tego owocu jest wręcz przyjemnością i nie powinno nikomu sprawić trudności. Przede wszystkim po jego zakupie ściągamy z niego czerwoną siatkę i foliową otoczkę. Następnie działamy według poniższych kroków:
- Dokładnie myjemy – owoce to mogą być spryskane różnymi konserwantami. Najlepiej będzie sparzyć cały owoc gorącą wodą.
- Nacinamy jego skórę i dzielimy na kilka kawałków, od góry do dołu – polecam wykonać w sumie 2 cięcia tak, aby uzyskać 4 ćwiartki. Skóra tego owocu jest dosyć gruba więc śmiało możemy zanurzyć nóż na głębokość 0,5 cm.
- Ściągamy płatami skórkę, co nie powinno nikomu sprawić kłopotu.
- Kolejna rzecz to zeskrobanie białych resztek skórki, które w smaku są dosyć gorzkie i twarde (finalnie i tak tego nie jemy).
- Jeżeli mamy już piękny, obrany z resztek skórki owoc, wkładamy palce (najlepiej kciuki) w górną i dolną jego część i rozrywamy tak, aby uzyskać dwie połówki.
- Kolejny krok to delikatnie oddzielanie kolejnych kieszeni z miąższem – jest ich ok. 10.
- Na koniec uwaga! Nie jemy ich w całości (aczkolwiek nikt tego nie zabrania, osobiście nie polecam), lecz delikatnie obieramy z twardej, przezroczystej skórki, co najczęściej przychodzi bardzo łatwo. Polecam nacinać górną część kieszonki i po prostu obierać ją z miąższu, który przeważnie odchodzi od niej bez szwanku.