Białoruś, kraj leżący na wschodnich rubieżach Europy, szykuje się do budowy swojej drugiej elektrowni jądrowej. Ten kontrowersyjny projekt budzi wiele kontrowersji i pytań, zarówno w kraju, jak i za granicą. Czy to szaleństwo dyktatora Alaksandra Łukaszenki, czy inny plan?
Projekty strategiczne ministra gospodarki
Minister gospodarki Białorusi, Alaksandr Czerwiakow, niedawno zaprezentował plan realizacji 7 projektów strategicznych, które mają zmienić strukturę białoruskiej gospodarki. Jednym z tych projektów jest budowa drugiej elektrowni jądrowej na wschodzie kraju, w obwodzie Mohylewskim.
Jednak, zdaniem byłego ambasadora Białorusi w Polsce, Pawła Łatuszki, ten projekt to szaleństwo dyktatora i jego otoczenia. W rozmowie z PAP Łatuszka podkreślił, że Białoruś jeszcze nie zaczęła spłacać swojej pierwszej elektrowni jądrowej, która została wybudowana przez Rosjan i działa od 2020 roku.
Ambitne przedsięwzięcie z długami
Wśród innych projektów zaproponowanych przez ministra Czerwiakowa znajduje się m.in. budowa nowej celulozowni, przetwórstwa bazaltu i opracowanie nowego samolotu we współpracy z Rosją. Jednak to właśnie druga elektrownia jądrowa budzi największe kontrowersje.
Paweł Łatuszka zwraca uwagę na ogromne długi, jakie Alaksandr Łukaszenka narzucił Białorusi związane z pierwszą elektrownią jądrową. Łatuszka ocenia, że te długi wynoszą 10 miliardów dolarów, co oznacza, że na każdego mieszkańca Białorusi przypada ponad 1000 dolarów długu, bez odsetek, wliczając nawet niemowlęta.
Planowane inwestycje i kwestie bezpieczeństwa
Oprócz kwestii finansowych, istnieją również poważne obawy związane z bezpieczeństwem. Pierwsza elektrownia jądrowa została wybudowana z licznymi naruszeniami i incydentami, takimi jak upadek zbiornika reaktora jądrowego czy problemy z układem chłodzenia. To tylko niektóre z problemów, które ujawniono publicznie.
Rosyjski wpływ i szantaż
Łatuszka sugeruje, że budowa drugiej elektrowni jądrowej może być spowodowana korupcją oraz wpływem rosyjskich korporacji państwowych i urzędników. Ponadto, Rosja może wykorzystać elektrownię jako narzędzie nacisku na Europę, budując zagrożenie militarne i szantażując zachodnich sąsiadów.
Drogie inwestycje na rosyjski kredyt
Podsumowując, budowa drugiej elektrowni jądrowej w Białorusi budzi wiele pytań. To ambitne przedsięwzięcie, które wiąże się z ogromnymi długami i kwestiami bezpieczeństwa. Czy to szaleństwo dyktatora, czy narzędzie politycznego nacisku? Odpowiedzi na te pytania pozostają otwarte, a przyszłość elektrowni jądrowej na wschodzie Białorusi pozostaje kwestią kontrowersyjną.
źródło: wnp.pl